Sen nocy upalnej letniej!
Z Nastka znamy i “kojarzymy” się z dzieciństwa. W zasadzie wychowaliśmy się na jednym osiedlu. Ale ze względu na różnice wieku bawiliśmy się jednak w innych piaskownicach. Swoją miłość natomiast przywiozła ze sobą z daleka. Pierwszy bliższy kontakt z tymi Mordeczkami miałem na spotkaniu przy podpisaniu umowy. Od początku wiedziałem, że to nie będzie nudne wesele. Zrobili mega pozytywne wrażenie i natychmiast złapaliśmy wspólne flow. Napisać o Nastazji, że jest wulkanem (i to tym aktywnym) energii, to nic nie napisać. Tomek spokojniejszy, nie wiem czy z natury czy po prostu z czasem nauczył się bardziej słuchać niż mówić przy Nastce 🙂 Po perypetiach związanych z lockdownem wpadli na genialny pomysł. Wszyscy znają powiedzenie: A może by tak rzucić wszystko zabrać wszystkich i wyjechać w Bieszczady? a co jeśli nie trzeba jechać tak daleko i znaleźć takie małe Bieszczady u nas na Roztoczu? Na odludziu, blisko natury i z niepowtarzalnym klimatem? Takie miejsce wybrali na swoje wesele – AleChatki w Hucie Lubyckiej!
Właśnie w tym urokliwym miejscu rozpocząłem reportaż. Prorocze słowa naszych dzisiejszych bohaterów, że “będzie łoooogińń” okazały się nawiązaniem do energii ale też i do… pogody 🙂 To był chyba najgorętszy dzień w roku, który zapewne symbolizował ich gorące uczucie. Poznałem najbliższą rodzinę i znajomych Pana Młodego. Gromadka dzieci, wszechobecny chaos przygotowań to jest to co lubię najbardziej. Sporo rozmów, żartów, chłodzenie się wiatrakami (które i tak tego dnia niewiele dawały), krótkie wspólne rodzinne ubieranie, portret i w drogę do Nastki. Tam bardzo podobny klimat i najbliższa rodzina Nastazji z równie uroczym co ruchliwym Antosiem na czele. Było tak miło, że nawet się nie zorientowaliśmy i już Tomasz był na miejscu. Łez wzruszenia było równie dużo co uśmiechów. Tak się bidulek nie mógł doczekać widoku ukochanej, że zapomniał zabrać ze sobą bukietów. Na szczęście (jeszcze)Panna (już prawie) Królowa wpadła na pomysł, że jak na prawdziwą królową przystało będzie miała dwa bukiety. Jeden (ze stołu mamusi) do kościoła, a drugi (ten właściwy) na imprezie. Ta sytuacja kolejny raz utwierdziła mnie w przekonaniu, że to wyjątkowa para. Zero foszków, nerwów. Kreatywne i z humorem podejście do tematu 🙂
Przyszedł czas na ceremonię, która odbyła się w Parafii Zwiastowania NMP w Tomaszowie Lubelskim. Kolejny raz utwierdziłem się w przekonaniu, że nie liczy się ilość gości tylko jakość. Takie małe śluby wśród naprawdę najbliższych mają swój klimat. Tylu łez wzruszenia w jednym miejscu dawno nie widziałem. Po przysiędze przyszedł czas na życzenia i w drogę do AleChatek. Pięknym klasycznym Mercedesem.
A co się działo na imprezie? “ŁOOGIŃŃ”!! z krótką przerwą na sesję na której było równie gorąco. Mega klimat, mega miejsce, mega ludzie, to może i mega zdjęcia?
Oceńcie sami. Zapraszam do oglądania! Koniecznie dajcie znać jak wrażenia 🙂
PS. Dzięki za mega współpracę:
Kamera: Lesław Kanikuła , wzorowa współpraca! Dzięki 🙂
MakeUp i fryzura: Just Blush,
Dekoracje: Biały Latawiec Aneta Krupa
Ciasta: Słodki Świat Mony- Monika Ożga