A może by tak rzucić wszystko zabrać wszystkich i wyjechać w Bieszczady? Na taki świetny pomysł wpadli główni bohaterowie tego wpisu. Ola – miłośniczka zwierząt, górskich wycieczek i oczywiście Marka 🙂 Jej wybranek to sportowiec, absolwent AWFu więc mieliśmy sporo tematów do rozmów 🙂 Przyjechali wraz z najbliższymi z odległego Poznania. Ale po kolei.
Na końcu (dosłownie!) długiej i krętej drogi ujrzałem bramę Maciejewki. Z daleka czuć niepowtarzalny Bieszczadzki klimat, który stworzyli niezwykle uśmiechnięci, gościnni i pełni pasji właścieciele. Zewsząd czuć rodzinną, przyjazną atmosferę. Po pokonaniu kilku (nastu) schodków spotkałem roześmianą i wyluzowaną bandę. Jeszcze bez dwójki najważniejszych bohaterów. Sporo rozmów, żartów, rodzinnej rywalizacji w tenisa stołowego (przecież nie napiszę ping-ponga we wpisie o absolwencie AWFu!). Ola z Markiem chcieli mieć lepsze wejście dlatego kazali na siebie trooooszkę poczekać. Takie też mieli 🙂 Ekspresowe ubieranie i w drogę do Urzędy Stanu Cywilnego w Baligrodzie. Tam przemiła Pani, która poprowadziła ceremonię w świetnej atmosferze 🙂 Obrączki na palce, kilka formalnych fotek i powrót do Maciejewki. Na miejscu czekała już rodzina i najbliżsi przyjaciele. Toast, emocjonalne życzenia, wegetariański pyszny obiadek, chwila strachu (chciał mnie zjeść przeuroczy pies, który jak zobaczył gościa z aparatami to pomylił mnie chyba z transformersem) i korzystając z pięknych i malowniczych okoliczności ruszyliśmy na 30 minutową sesję. Liska na sesji już miałem, tym razem przyszła pora na Żubry i to nie te na butelce, a prawdziwe! Troszkę przytulania, wygłupów, biegania i powrót do gości, którzy czekali już przy grillu. A tam jak przez cały dzień. Na luzie, bez zbędnej napinki, z wszechobecnym uśmiechem. Wyczekałem pierwszych tańców i na tym mój udział w tym pięknym i wyjątkowym wydarzeniu się skończył.
Zapraszam do oglądania!